Kazanie o. Bernard OFM na V Niedzielę Wielkanocną
Bernard OFM – Kazanie w V Niedzielę Wielkanocną – Rok C – 2022
Siostry i Bracia.
Maria Simma była mistyczką mieszkającą w Austrii. Zmarła w 2004 r. Znana jest w świecie dzięki książce Moje przeżycia z duszami czyścowymi. Polecam tę książkę. Jest dostępna w pdfie w internecie. Jest tak mocna w treści, że nie wyobrażam sobie, żeby nie przemówiła do kogoś, kto jest otwartym człowiekiem. Dociera głęboko do pokładów ludzkiej psychiki, do myśli i wyobraźni, więc może pomóc w nawróceniu. I nie sądźmy, że nie potrzebujemy nawrócenia. Byłby to przejaw zakłamania i faryzeimu oraz największy błąd życiowy.
O Marii Simma zrobiło się głośno w austriackich wioskach, w których pojawiała się osobiście. Skromna wiejska kobieta, z podstawowym wykształceniem. Otóż dusze czyścowe przychodziły do niej z prośbą, aby udała się do ich rodzin i oznajmiła krewnym, komu maja oddać jakieś pieniądze albo ukradzione rzeczy. Osoby, do których docierała Maria, były zszokowane, że zna tyle szczegółów z ich życia, choć nigdy wcześniej nie wiedziały o jej istnieniu.
Maria Simma napisała, że dusza, która jest w czyśćcu, nie opuści go, dopóki nie ustąpią skutki jej grzechów i nie będą załatwione sprawy na ziemi. Jeśli ktoś ukradł jakieś dobra lub nabył je w nieuczciwy sposób, to nie wyjdzie z czyśćca, aż nie zostaną naprawione wszystkie krzywdy.
Maria twierdziła przede wszystkim, że najbardziej trzeba pokutować i cierpieć w czyśćcu za grzechy przeciwko miłości bliźniego. Odrzucenie ludzi, brak pojednania, czasami długo skrywana ale i pielęgnowana uraza czy niechęć stają się powodem późniejszego cierpienia po śmierci. Podała też przykład dwóch przyjaciółek, między którymi doszło do konfliktu. Tak się obraziły na siebie, że zamilkły na długie lata. Wreszcie jedna z nich podjęła się próby ich pojednania. Ale niestety druga je odrzuciła. Nawet, gdy dawna przyjaciółka zapadł na nieuleczalną chorobę, nie chciała się z nią pojednać. Dlatego też, a wiemy to z relacji Marii Simmy, kiedy sama znalazła się w czyśćcu cierpiała ogromne męki.
A cóż powiedzieć o małżonkach, którzy powołani są do miłości i szczęścia, a niekiedy zadają sobie tyle bólu i cierpienia; przykre słowa, gesty, milczenie, zdrady, odejścia i rozwody. A potem przez lata obojętność i nawet nienawiść.
Maria podkreślała też mocno, że słowo może zabić, ale może tez uzdrowić. A miłość równoważy wiele grzechów. Zatem z drugiej strony Maria Simma mówiła, że miłość bliźniego, a nawet najmniejsze akty dobroci, mogą utorować nam pewną drogę do nieba. I podała konkretny przykład. Otóż pewien człowiek prowadził hulaszczy tryb życia. Któregoś wydarzyła się katastrofa w górach. Ten człowiek bez wahania wyruszył na pomoc osobom uwięzionym w lawinie śnieżnej. Niestety sam został przysypany w drugim zejściu lawiny i zginął. Mężczyzna ten trafił do czyśćca, ale po odprawieniu trzech Mszy w jego intencji znalazł się w niebie. Gdy Maria poinformowała o tym jego krewnych wszyscy byli bardzo zdziwieni. Wiedzieli, że prowadził rozwiązłe życie i był z daleka od Pana Boga. Okazało się, że dzięki aktowi czystej, bezinteresownej miłości i ofierze ze swego życia Pan Bóg zechciał przyjąć go do nieba.
Maria Simma powtarzała, że miłość bliźniego zakrywa wiele grzechów. Ten młody człowiek nie mógłby okazać takiej dobroci gdyby nie tragedia w górach. Bóg w swoim miłosierdziu odwołał go z tego świata w najkorzystniejszym dla niego momencie, gdy kierując się szlachetnym uczuciem miłości bliźniego, nie zważał na swoje życie. Dlatego też nigdy nie stawiajmy Bogu pytań dlaczego kogoś zabrał w momencie życia dla nas niepojętym i po ludzku nie do zaakceptowania.
Dziś w Ewangelii słyszymy – „Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.
Przykazanie abyście się wzajemnie miłowali jest dla nas czymś najcenniejszym. Natomiast największa niewolą jest nieumiejętność budowania więzi, nieumiejętność kochania i przebaczania, nawet mimo cierpienia, które ktoś mi zadaje.
Sama miłość jako dar Pana Boga dla nas, jako możliwość i umiejętność kochania jest największym darem. Dzięki niemu możliwe jest doświadczanie szczęścia już tu na ziemi, a w całej pełni w wieczności.
Na początku Ewangelii kiedy Judasz wyszedł już wieczernika Pan Jezus mówi do nas: „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.”
Pan Jezus takiej chwały i czci oczekuje także od nas. Przecież tyle dobra Bogu zawdzięczamy. A my najbardziej otaczamy Chrystusa chwałą, kiedy w pełni uczestniczymy w Eucharystii, kiedy przyjmujemy Go w Komunii Świętej, i jeszcze adorujemy Go życiem, a potem kiedy wychodzimy z kościoła i wracamy do siebie realizując przykazanie miłości.
Siostry Bracia. Niech zatem wzajemna miłość, przebaczenie i pojednanie, zgoda i pokój będzie dla nas pierwszym i najważniejszym zadaniem. Z miłością starajmy się wykonywać najprostsze czynności dla innych i z miłością patrzmy na naszych bliźnich. A wtedy będzie to znak rozpoznawczy, że jesteśmy uczniami Chrystusa i że On przyjmie nas kiedyś do swej chwały. Amen